Polskie komunikatory bardzo nieśmiało informują o wynikach wyborów prezydenckich w Bułgarii i Mołdawii. W obydwu tych krajach wyraźne zwycięstwo odnieśli zdecydowani zwolennicy zbliżenia z Rosją i zarazem nieprzychylni dalszemu zacieśnianiu relacji z EU. W połączeniu z wyraźnymi sygnałami od prezydenta elekta Stanów Zjednoczonych o rewizji relacji z Rosją, daje to podstawy do twierdzenia o bardzo wyraźnym przebiegunowaniu układu sił w Europie Środkowej. Pisałem już o tym niedawno, że władze EU mocno pracują nad tym, aby kraje Europy Środkowej jak najmocniej zniechęcić do bliższych kontaktów z Brukselą. Najpierw była nagonka na politykę wewnętrzną Wiktora Orbana, później kryzys z uchodźcami w której kraje GW (Grupy Wyszehradzkiej) po raz pierwszy chyba stanęły solidarnie przeciwko wytycznym z Brukseli. Zaraz potem mieliśmy wyraźne oznaki niezadowolenia z „zagrożenia demokracji” w Polsce. A teraz Trump ogłasza zamiar ocieplenia stosunków z Rosją i rewizję dotychczasowych ustaleń w ramach NATO. Wszystko to razem skłania do wysnucia przypuszczenia że Europa Środkowa została po raz kolejny przehandlowana i znowu dostanie się na orbitę wpływów Rosji. Wczorajszy dzień wyborczy w Bułgarii i Mołdawii jest jeszcze jednym sygnałem, który to potwierdza.
Ciekawe czy na stole leży opcja dogadania się samych zainteresowanych ze sobą i stworzenie bloku gospodarczo-militarnego Europy Środkowej?
