Kruk63 Kruk63
363
BLOG

Zagłodzić słonia

Kruk63 Kruk63 Polityka Obserwuj notkę 2

Donald Trump w prawie każdej swojej wypowiedzi po wyborach podkreśla konieczność zmiany relacji Stanów Zjednoczonych z Iranem. Według mnie, to nie są oznaki jakiejś osobistej niechęci do tego kraju, ale element dokładnie opracowanego planu konfrontacji z challengerem dla USA czyli z Chinami. Do tej pory administracja amerykańska jakby bała się konfrontacji z tym najsilniejszym swoim oponentem na Bliskim Wschodzie. Wprawdzie dość często USA stosowała elementy wojny proxy jak wykorzystanie Iraku, embargo, partyzantka czy eliminowanie sojuszników w regionie, ale na bezpośrednią konfrontację jakby nie miała odwagi. Zresztą Iran, to nie byle jaki przeciwnik o sporym terytorium, z silną armią i mający ogromnie strategiczne położenie prawie otaczając cieśninę Ormuz. Póki Syria nie przepuści przez swoje tereny rurociągów z Zatoki Perskiej, cieśnina Ormuz jest jedyną drogą transportu ropy naftowej z krajów arabskich. Tak więc ewentualna wojna USA z Iranem, może zagrozić stabilności całej gospodarki światowej – jak widać jest to bardzo delikatna sprawa. Na tym tle widać dokładnie o co chodziło z całą tą awanturą w Syrii z usuwaniem urzędującego prezydenta z urzędu. Po pierwsze to sojusznik Iranu a po drugie, alternatywna droga dla saudyjskiej ropy, pozwalająca podjąć ryzyko blokady cieśniny Ormuz. Pozostaje jeszcze jedno pytanie: Dlaczego amerykanom tak bardzo zależy na podbiciu Iranu? Powodów jest wiele, jak choćby upokorzenie Waszyngtonu przez nieudane akcje odbicia zakładników, ciągłe utarczki Iranu z Izraelem, czy też ideologiczny konflikt tego kraju z Arabią Saudyjską. Jednak myślę, że najważniejszym powodem, jest bliska już konfrontacja Stanów Zjednoczonych z Chinami. Chiny to taki dziwny kraj, którego ogromny potencjał, jest skupiony na co prawda ogromnym, ale jednak ograniczonym obszarze. Konfrontacja z takim przeciwnikiem jest albo szalenie prosta, albo ogromnie trudna – prosta kiedy z zaskoczenia zrzuci się na ten kraj kilkaset bomb atomowych. Trudna, jeżeli broń nuklearną ograniczy się do taktycznych jednostek, zachowując zdolność do przejęcia i zagospodarowania bogactw. Największa trudność z punktu widzenia USA polega na tym, że śmiertelne zagrożenie ze strony Chin, leży w zupełnie innej niż militarna dziedzinie – ekonomia jest polem, na którym może otrzymać śmiertelny cios, ale aby się przed nim obronić, musi zaatakować militarnie. Zmasowany atak nuklearny nie wchodzi w rachubę, bo jak to wytłumaczyć własnym obywatelom, wszak the show must go on. Bezpośredni atak na terytorium wroga konwencjonalnie nic nie da, a tylko skłoni przeciwnika do zastosowania broni ekonomicznej. Jedynym wyjściem jest skłonienie Chińczyków zaatakowania jako pierwszy. Już kilka lat trenuję Tai Chi i wiem, że ten Chińczycy potrafią dokonywać cudów w obracaniu energii atakującego przeciwko nim samym. Można powiedzieć że wręcz uwielbiają stosować taką właśnie strategię. Natomiast z atakiem mają pewne trudności. Ich mentalność nie za bardzo opanowała brutalne parcie do przodu. Myślę, ze właśnie w tej słabości stratedzy z Waszyngtonu wypatrują swojej szansy. Aby skłonić kogoś nieagresywnego do ataku, należy go doprowadzić do terminalnych wręcz warunków – trzeba go zadusić. W chwili obecnej Chiny opierają swoją energetykę na węglu którego mają dosyć, jednak ropa naftowa stanowi bardzo istotny krwioobieg gospodarki, bez której ta wielka machina po prostu stanie. Jeżeli zasilanie w ropę zaniknie, Chiny zaczną się dusić. Przed śmiercią ekonomiczną, może ich uratować tylko jeden ruch – zagarnięcie Syberii, a na to tylko czekają USA razem z …. Rosją

Powróćmy do normalnych, czyli nie wojennych warunków gospodarowania i polityki. Póki Rosjanie nie wybudują rurociągów z Syberii, jedyne źródło ropy dla Chin stanowi eksport z krajów zamorskich. W zasadzie wszystkie kraje eksportujące ropę naftową znajdują się obecnie pod silnym wpływem USA, albo przeżywają wewnętrzny kryzys jak np. Wenezuela. Wszystkie za wyjątkiem Iranu. Właśnie Iran jest kluczem do wojny z Chinami. Dlatego zapowiedzi zaostrzenia polityki Waszyngtonu względem tego kraju traktowałbym bardzo poważnie. Nie udało się załatwić przesyłu ropy i gazu przez Syrię, bo Rosja wykorzystała okazję aby podbić stawkę i ugrać coś dla siebie. Czasu do spodziewanego uderzenia Chińczyków w ekonomię coraz mniej, więc pozostaje tylko siłowe zamknięcie eksportu ropy z portów Irańskich. Ponieważ widzę spore zamieszanie wokół idei III świątyni Jerozolimskiej i stolicy Izraela w tym mieście, podejrzewam, że właśnie tym sposobem zostanie wciągnięty Iran w pułapkę – poprzez represję Palestyńczyków i forsowanie działań godzących w islamskie wartości, Iran zostanie sprowokowany do aktów usprawiedliwiających zastosowanie przemocy bezpośredniej. Rosja tym razem pozostanie z boku.

Kruk63
O mnie Kruk63

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka