Kruk63 Kruk63
619
BLOG

Konsekwencje buntu elektorów

Kruk63 Kruk63 USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Jakkolwiek by to się wydawało nieprawdopodobne dla postronnego widza, Donald Trump może jednak nie zostać 45 prezydentem USA.

Jak na amerykańskie warunki, atmosfera wokół poniedziałkowego głosowania elektorów, jest wyjątkowo gorąca. Oliwy do ognia dodają jeszcze szefowie CIA i FBI, oświadczając w ten piątek że, cytuję: “there is strong consensus among us on the scope, nature, and intent of Russian interference in our presidential election.” (Miedzy nami panuje pełna zgoda co do zakresu, charakteru i intencji Rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie). Co prawda z ujawnianych szczegółów wynika, że ta ingerencja dotyczyła tylko pomocy w ujawnieniu treści maili Clintonowej, a nie w sam akt wyborczy, ale przecież aby kogoś dyskredytować, wystarczy pretekst oparty o pierdołę. Do chóru potępienia dołącza, a jakże sam Obama, wygłaszając potrzebę pilnego wyjaśnienia wszelkich powiązań. W tle trwa walka o dusze elektorów republikańskich, aby ich przeciągnąć na stronę jasności/ciemności ??!! (sam już się pogubiłem kto kogo reprezentuje.) Podobno już kilkudziesięciu udało się przekabacić, a trzeba ich w sumie ponad 36, aby głosowanie wyłoniło Clinton na nowego prezydenta. Może się to wydać dziwne, ale sam bunt i wybranie kogoś innego, niż wskazali wyborcy, to wcale nie jest najważniejsza kwestia całej sprawy. Otóż, od swojego początku, kampania była prowadzona na ostro, nawet biorąc pod uwagę „normalny” przebieg kampanii prezydenckiej w tym kraju, gdzie zwykle idzie na noże. Atmosfera wojenna szybko przeniosła się do elektoratu, gdzie miała idealne miejsce wzrostu wobec braku perspektyw na przyszłość i panującej, a przy tym przykrej w obejściu poprawności politycznej. W dniu wyborów, emocje sięgnęły punktu wrzenia, na szczęście ci których zwykle nie ogranicza odgórna poprawność, znaleźli się po stronie zwycięzców i nie musieli dawać upustu swojej wściekłości. Do czasu. Jeżeli teraz okaże się, że krecia robota Obamy i przegranych demokratów osiągnie cel, wówczas nienawiść połowy obywateli USA rozleje się po całym kraju jak powódź. W konsekwencji w Stanach zostanie ogłoszony stan wojenny, a Obama, jeszcze przez jakiś czas nie będzie musiał opuszczać Białego Domu. Ktoś spyta, czy to będzie miało jakieś znaczenie dla Polski? (gdzie właśnie ważą się losy demokracji!). Wszystko będzie zależało od tego, czy USA będą w stanie kontrolować sytuację wewnętrzną, a jednocześnie pozostawać na stanowisku żandarma światowego. Jeżeli tych dwóch spraw nie da się pogodzić, to wówczas w trybie naprawdę przyspieszonym, dojdzie do przetasowań na mapie zasięgu wpływu poszczególnych mocarstw. Inaczej rzecz ujmując, mamy pełnoskalowy konflikt militarny o nowy podział świata.

Kruk63
O mnie Kruk63

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka